czwartek, 21 maja 2015

Śląsk okiem (i ręką) dziecka

Jak rozbudzić w dzieciach zainteresowanie kulturą regionalną? Jak sprawić żeby najmłodsze pokolenia doceniły przestrzeń, w której żyją i identyfikowały się z jej wartościami?
Dając im głos. Albo kartkę, kredki i trochę wolności nieograniczonej przez czujne oko opiekuna.
Co dobrego może powstać z takiej kombinacji? Ano wiele. Warunek jest jeden i każdy młody twórca go spełnia : spora doza wyobraźni.


O zaletach współpracy z młodszymi przekonały się fundacja Moma Films i wydawnictwo HA!Art, dając szansę wykazania się licznej grupie 10latków przy tworzeniu projektu „Nowe Legendy Miejskie :Śląsk”. To literacko-filmowe przedsięwzięcie, które objęło mieszkańców takich miast jak : Katowice, Bytom, Zabrze, Ruda Śląska, Świętochłowice, Piekary Śląskie czy Chorzów.

Zadaniem młodych twórców było wymyślenie historii związanych z miejscem ich zamieszkania, całkiem nowych lub luźno opartych na legendach zasłyszanych od rodziców czy babć, a następnie opatrzenie ich rysunkami. Te najciekawsze, z punktu widzenia dramaturgii zostały zekranizowane wraz z Krakowską Fundacją Filmową.

Główny zamysł akcji, to edukacja dzieci i umożliwienie im poznania różnych dziedzin sztuki począwszy od literatury i plastyki po film i wszelkie kwestie techniczne związane z jego produkcją. Efekt prac przerósł najśmielsze oczekiwania. Program, który z założenia miał kształtować kulturalne postawy najmłodszych, okazał się wyjątkowo wartościową nauką dla niejednego dorosłego widza czy czytelnika.

„Nowe Legendy Miejskie", to zbiór współczesnych „urban legends” przedstawiających aglomeracje ślaska z zupełnie innej perspektywy. Świat widziany oczami dziecka bawi, zadziwia, czasem przeraża, nie pozbawiony jest jednak zaskakująco trafnych obserwacji, które nam, dorosłym często umykają. Prawdziwa niezależność młodych twórców pozwala im na zabawę zarówno słowem (konstrukcja bywa rozkosznie pokraczna) jak i fabułą.

(ultramaryna.pl)

Skąd się wzięła nazwa Katowice Bogucice? To historia rodzinnej vandetty, w której trzej synowie (syn Kato - antyterrorysta, syn Wice- terrorysta, syn Bogu – członek mafii i syn Cice - wojskowy) szukają zemsty na mordercy ojca. 

Dlaczego huta Bobrek przestała budzić wszystkich w nocy wściekłym wyciem? Bo jeden z górników zburzył ścianę w kopalni, która miała być zwykłą ścianą, ale okazała się całkiem wyjątkowa, z powodu kabelka „który wyda­wał dźwięki. gdyż umiał wyda­wać dźwięki” i teraz nastała cisza.

Po co właściwie istnieją syreny lipińskie? By strzec mieszkańców, przy pełni księżyca ich oczy lśnią złowrogo, a maszyny poruszają się „dzięki kulistym stopom”.

(slask.miastodzieci.pl)

Opowieści wyróżniają się niczym niepohamowaną fantazją, czasem ocierają o absurd. Dla dzieci nie ma tematów tabu. Piszą o miłości, stracie, wolności, poszukiwaniu siebie, tłumaczą czytelnikowi świat, na który patrzą przez pryzmat niewinności, w sposób mądry i przemyślany. Pozycja warta poświęcenia chwili czasu, chociażby po to, by popatrzeć przez chwilę na świat z wrażliwością, o której zbyt często zapominamy.

piątek, 15 maja 2015

FAKTY I MITY O ŚLĄSKU

    WYNALAZCĄ KREMU NIVEA BYŁ ŚLĄZAK. FAKT


     Oscar Troplowitz był żydowskim chemikiem i farmaceutą z Gliwic, który fascynował się nauką. Stworzył nie tylko krem NIVEA, ale również plaster samoprzylepny i pastę do zębów w tubce.


    W KATOWICACH JEST RYNEK. MIT


Katowice cierpią na kompleks braku rynku, a wielu mieszkańców przejawia wręcz obsesję na jego punkcie. Jest to jedyne miasto wojewódzkie bez jako takiego rynku, ale przynajmniej lokalne władze mają co obiecywać wyborcom przed wyborami.


NA ŚLĄSKU MYJE SIĘ WĘGLEM. FAKT


Tu najprawdopodobniej zaskoczę nawet rdzennych Ślązaków. Po małym researchu znalazłam najprawdziwsze, czarne mydło z węgla sprzedawane na Śląsku. Dla wątpiących załączam link do sklepu i zdjęcie niezwykłego mydła ;)


ZE ŚLĄSKA POCHODZIŁO AŻ 12 NOBLISTÓW. FAKT


Niczym 12 apostołów, 12 noblistów ze śląska. Ośmiu pochodzących z Dolnego Śląska, a czterech z Górnego Śląska. W tym niezwykłym gronie znalazła się również jedna kobieta, która została wyróżniona z dziedziny fizyki, co jest dość dużą osobliwością ponieważ kobiety zasadniczo rzadko dostają Nobla z nauk ścisłych.


KAŻDY ŚLĄZAK TO PRACOWITY GÓRNIK. MIT



Jeśli chodzi o pracowitość Ślązaków to krążą na jej temat legendy, aczkolwiek mogę zapewnić, że żadne badania nie wykazały, że Ślązacy posiadają jakieś odmienne cechy jeśli chodzi o pracę niż reszta narodu. Zdarzają się tacy którym pracować się chce i tacy którym się nie chce. A górnicy? Oczywiście są istotnym elementem śląskiej tożsamości, ale Ślązacy świetnie realizują się również w innych zawodach.

środa, 13 maja 2015

Śląski Facebook taki Gryfny :)

Region Górnego Śląska przez ostatnie dziesięć lat bardzo dobrze się rozwija. W samych Katowicach ta zamiana jest bardzo widoczna. Nowy dworzec PKP, wybudowana przy nim galeria, która jest najnowocześniejszym tego typu obiektem w Polsce, deptak przy Placu Wolności, to tylko nieliczne przykłady jak ten region dobrze prosperuje. Dlaczego więc nie rozpowszechniać dobrego wizerunku Śląska po całej Polsce i Europie? Znaleźli się ludzie, którzy dzięki temu, że mieszkają na Śląsku, wiedzą jak wykorzystać jego potencjał i zarobić lub zwiększyć popularność, która z czasem zostanie spieniężona.
Facebook pozwala korzystać ze swojej usługi w języku walijskim, kurdyjskim czy fryzyjskim. Dlaczego nie miałby pozwolić, aby korzystać z niego po śląsku? Autorzy inicjatywy „Śląski Facebook” zachęcają, aby ludzie promowali to wydarzenie i pomogli w utworzeniu śląskiej wersji Facebooka. Dużym plusem jest to, że firma Samsung wprowadziła śląską godkę jako pełnoprawny język obsługi telefonów. Dzięki takim inicjatywom, Śląsk nadąża za światem, a nie jest na szarym końcu w dziedzinach technologicznych i marketingowych. Podam kilka przykładów słów, jakimi posługiwała by się taka wersja Facebooka:

               1)    „Lubię to” – "przaja tymu”
               2)    „Znajomi” – „kamraty”
               3)    „zdjęcie profilowe” – „zadni bild”
               4)    „wydarzenie” – „przytriefiny”
               5)    „ulubione” – „wertowne”

Jest wiele neologizmów, które wymyślane są na potrzeby czasów, ale czy „mobilniok” nie brzmi przyjaźnie i zabawnie? Wystarczy wejść  do galerii w Katowicach i zobaczyć jak propagowany jest ten język. Warto popierać pomysł Śląskiego Facebooka, bo przyniesie on nam nie tylko korzyści wizerunkowe, ale również ekonomiczne.



Dlaczego Facebook ma być gryfny? A to już nawiązanie do innego promowania tego regionu. Gryfnie.com to chyba najbardziej popularny sklep z odzieżą, która promuje Śląsk i jego kulturę. Co za tym idzie, zarabia pieniądze. Wykorzystywanie elementów śląskiej kultury w marketingu był trafieniem w samo sedno sprzedaży. Można stwierdzić, że sklep internetowy oraz stacjonarny (w Katowicach) w ogóle nie przynosi strat, a same zyski. Jest dobrze rozpowszechniany w całej Polsce. Kupują w nim nie tylko rodowici Ślązacy, a ludzie z różnych regionów naszego kraju. Nawet GOROLE. Język i kultura Śląska jest tak fascynującym zjawiskiem, że grzechem byłoby na tym nie skorzystać. Takich sklepów jest coraz więcej. Ostatnio w Rudzie Śląskiej, został otwarty sklep Slonskidizajn.pl, który ma taką samą tematykę i również nieźle sobie radzi. 









Te przykłady pokazują nam, że warto promować własny region, gdyż można na nim wiele zarobić. Takie inicjatywy mogłyby pojawiać się w każdym regionie Polski i to najmniejszym. Bo jak nie zarabiać na swoim? Nie potrzeba jechać do Niemiec czy Holandii, wystarczy popatrzeć jak dobrze rozpromować swoją okolicę, miasto, wieś czy region. Przyjąć dobrą strategię marketingową i sukces gotowy!

piątek, 8 maja 2015

Śląskie tiramisu ;)

O czym mowa? Oczywiście o szpajzie, czyli klasycznym śląskim deserze! Bez niego nie może odbyć się żadna ważna rodzinna uroczystość. Chrzciny, komunia, wesele - bez szpajzy ani rusz. Jest pyszna, puszysta i lekka. 

Oto przepis na prostą, cytrynową szpajzę. Jest orzeźwiająca, w sam raz na ciepłe dni! 

Składniki:

4 jajka
6 łyżek cukru
sok z 1 cytryny
otarta skórka z cytryny
2 łyżeczki żelatyny

Przygotowanie: 

Do szklanki wsypujemy 2 łyżeczki żelatyny, zalewamy odrobiną wody i zostawiamy do namoczenia. Żółtka ucieramy z cukrem do białości. Dodajemy po łyżeczce sok z cytryny. Ubijamy białka na sztywną pianę. Do utartych żółtek dodajemy skórkę cytrynową i ubite białka. Szklankę z namoczoną żelatyną wstawiamy do garnka z gorącą wodą. Mieszamy do całkowitego rozpuszczenia żelatyny. Delikatnie wlewamy ją do masy i mieszamy. Gotową szpajzę rozlewamy do pucharków, studzimy i wstawiamy na godzinę do lodówki do całkowitego stężenia. 

Można ją przyozdobić śmietaną  i owocami.

Smacznego!



czwartek, 7 maja 2015

Ślunsko-Warszawsko wojna

W tym samym czasie, kiedy powstawały kultowe polskie seriale, takie jak 13 posterunek, Miodowe lata czy Świat według Kiepskich, powstał także świetny, acz niedoceniany serial o śląskich korzeniach - Święta wojna, który swój czas świetności w telewizyjnej dwójce miał w latach 2000-2009r.

Serial przedstawia perypetie dwóch kolegów z wojska - Bercika z Katowic i Zbyszka z Warszawy. Pozostawiająca wiele do życzenia relacja między nimi to właśnie tytułowa Święta wojna. Każdy ślunzołk nienawidzi Warszawioka, ze wzajemnościa. Hubert ''Bercik'' Dworniok (Krzysztof Hanke), Anna ''Andzia'' Dworniok (Joanna Bartel) oraz Zbyszek (Zbigniew Buczkowski, jeden z najbardziej rozpoznawalnych polskich aktorów), to świetnie dobrane aktorskie trio.





W Świętej wojnie występuje wiele barwnych postaci, jak znienawidzony szwagier Bercika - Ernest, właściciel knajpy Alojz, czy podwórkowy pijak Gerard. Serial w zabawny sposób porusza problemy różnic kulturowych, ścieranie się poglądów typowego ślązaka z typowym warszawiakiem. Bercik nie zgadza się ze Zbyszkiem w żadnej kwestii (zwłaszcza w kwestiach finansowych). Kolega Zbyszek jest handlowcem, któremu świetnie idzie sprzedaż na śląsku produktów ze stolicy, a szwagier Ernest jest dobrze zarabiającym i jeżdżącym mercedesem biznesmanem. Bercik, który sam jest na rencie, zazdrości im powodzenia i zarobków. W serialu pojawia się również sąsiadka - Karlikowa (Gertruda Szalsza), polska aktorka filmowa i teatralna, co ciekawe znana była telewidzom głównie ze świetnej roli w Świętej wojnie.





Każda scena Świętej wojny to humor w najlepszym śląskim wydaniu - prosto, po śląsku i o śląsku.
Łoglundejcie, bo drugiego takiygo nie bandzie :)






piątek, 1 maja 2015

Śląski kącik historyczny: pierwsi mieszkańcy.

W ujęciu geografii historycznej, Śląsk sięga od górnej Wisły, przez całą Odrę aż do momentu, gdy z prawej strony łączy się z nią Warta. Od południa jego granicą są góry Sudeckie. Stolicą naszego regionu był Wrocław, Opole, Katowice. Zależy, który moment w dziejach będziemy analizowali. Śląsk był czeski, niemiecki i polski. Mówiąc o Silesii większość osób ma na myśli sam obszar województwa śląskiego, co nie do końca jest prawdą. Śląsk dzieli się na górny i dolny, a w jego skład wchodzą województwa: opolskie, dolnośląskie, śląskie i (niektórzy historycy nie uznają tej hipotezy) południowa część Lubuskiego.



A teraz przenieśmy się w przeszłość.  

Najstarsze ślady bytności człowieka, znalezione na Śląsku, liczą 500 tysięcy lat. Owe pozostałości, to w większej mierze bardzo proste, kamienne narzędzia, które ówcześni ludzie wykorzystywali, by żyło się lepiej. Znaleziono je w Trzebnicy (woj. Dolnośląskie). A nasz bezpośredni przodek, Homo sapiens sapiens, na Silesię przybył jakieś 35 000 lat temu.



Śląsk zawsze był (i już chyba na zawsze pozostanie) tyglem kulturowym. Kilkanaście tysięcy lat temu, na tych terenach silnie oddziaływały kultury bohunicka i szelecka, przenikając się wzajemnie. Później Celtowie przynieśli obyczaje zwane lateńskimi. Ów mroczny lud przybył na Śląsk na początku IV w. p. n. e, z obszaru Bohemii. Na Silesii zostały po nich miejsca krwawych kultów, groby, historie o czarnej magii i opinia bezwzględnych wojowników. Śląscy Celtowie najprawdopodobniej wywodzili się z plemienia Bojów.


Następnie Śląsk dostał się w obręb kultury przeworskiej, przyniesionej przez lud Lugiów (I i II w. n. e.). Rzymscy pisarze (Strabon, Tacyt, Ptolemeusz), wspominają o państwie króla Marboda, władcy germańskich Markomanów, który po usunięciu celtyckich Bojów osiadł w Kotlinie Czeskiej. Jego królestwo sięgało od Dunaju, aż po górną i środkową Odrę, czyli na terytorium zwane Śląskiem.

Ludy lugijskie, będące bardzo zróżnicowane etnicznie weszły w skład grupy wandalsko-lugijskiej, a następnie związku wandalskiego. Napierani przez Gotów, przenosili się coraz bardziej na południe, niknąc w końcu z mapy Śląska.

Od połowy VII w. n.e., Śląsk znalazł się pod ekspansją kultury słowiańskiej. W zachodniej jego części osiedlili się Dziadoszanie. Wzdłuż rzeki Bóbr, Bobrzanie. Trzebowianie na północnym-zachodzie, a Opolanie na wschodzie. Ślężanie zaś, wokół góry Ślęży (od tej nazwy najprawdopodobniej wzięło się słowo Śląsk). Były jeszcze inne pomniejsze plemiona słowiańskie, rozsiane od podnóży Karkonoszy, przez środkowy i górny bieg Odry.


Na początku IX wieku, Morawianie rozpoczęli ekspansję na Śląskie tereny. Ale o tym następnym razem

środa, 29 kwietnia 2015

Bebok, Heksa, Meluzyna - straszoki w służbie Ślonska

Bebok, Heksa, Skarbek i Meluzyna, to potworaki pochodzące ze śląskiej demonologii, którymi omeczki straszyły dawniej niepokornych bajtlów. Ewa Kucharska szukając pomysłu na dyplom na katowickiej ASP, odkopała je z dna szuflad, a następnie unowocześniła tak, aby wpisywały się we współczesne silezjańskie realia.

Śląskie mity zostały wydane przez warszawski inkubator przedsiębiorczości - Brambla. To pierwszy tego typu projekt w Polsce, wspierający młodych polskich twórców. Opowieść stworzoną przez Kucharską w słowa oprawił Marek Jagielski.



Autorka pokazuje nam Śląsk, jakiego nie znamy. Szare krajobrazy stają się tłem dla magicznego świata mitów. Oprowadza nas po nim Bebok - dawniej porywacz dzieci, dziś upadły anioł, który w wyniku swojego obżarstwa, spadł na ziemię i zamieszkał w jednej z śląskich kamienic. Jego głównym problemem jest waga - stara się ją ukryć, chowając po najciemniejszych zakamarkach budynku.

"W najciemniejszym siedzę kącie, trochę gruby, trochę trącę,
trochę łysy, trochę brzydki. Za to piękne krzepkie łydki

mi wystają spod sukienki, a przede mną bebech wielki 
zawsze szybszy o dwa kroki, szybciej się zaszywa w mroki"


Mieszka tam także Heksa,"dorodna niewiasta, gdzie trzeba cycata, gdzie trzeba dupiasta". Córa szatana, aktualnie poświęca się swojej pasji - robieniu zakupów, czym doprowadza do skrajnej rozpaczy swego męża - Skarbka. Dobry duch kopalni, dziś mocno znerwicowany, bunkruje się wieczorami pod ziemią by rozładować emocję i sobie "potupać". Powoduje w ten sposób małe trzęsienia ziemi i "tąpnięcia", siejące postrach wśród górników.

" Heksa nieczuła na Skarbka grymasy,
nadal bezsensu czyniła zapasy
mąż tymczasem z kopalni do domu powraca,
głodny się po bebechu maca,
i z miną błogą rozmyśla o żurze,
który ta  godne miejsce zajmuje w śląskiej kulturze"



Zakupoholizm Heksy zwabia do kamienicy "Bidę z Nyndzą", która jako przedstawiciel Urzędu Skarbowego eksmituje ją za długi.

"Zabieraj w torbie co się zmieści i znikaj, zginą po tobie wieści,
kogo spotkasz na swojej drodze, powiedz że Bida z Nyndzą pozdrawiają,
my odwiedziny uwielbiamy. Na pewno wpadniemy, nam zawsze po drodze."


Heksa ma też koleżankę, Meluzynę - odpowiedzialną za przeciągi w mieszkaniu. Chodzi zaplątana w dym z komina, ma twarz damulki i pali cienkie papierosy. Meluzyna ma ciekawą przypadłość - puszcza wiatry za pomocą motylków. Z tęsknoty za swoją przyjaciółką Heksą, zaczyna rosnąć i niszczy głową sufit kamienicy. Napotyka tam Beboka, w którym się zakochuje i razem ulatują do nieba. 

Ogromnym atutem książki jest oprawa graficzna. Proste, wektorowe rysunki, oszczędna paleta kolorów przemawiają do wyobraźni, nadając tradycyjnym przecież postaciom, całkiem nowy charakter. To ważny projekt, przełamujący stereotypy dotyczące Górnego Śląska. Kraina "sadzy i węgla" zyskuje nowych przedstawicieli - ujmujące, pełne czaru i humoru bandurki.

zdjęcia : www.pinterest.com

Inny Ślunsk

Inny Ślunsk