środa, 29 kwietnia 2015

Bebok, Heksa, Meluzyna - straszoki w służbie Ślonska

Bebok, Heksa, Skarbek i Meluzyna, to potworaki pochodzące ze śląskiej demonologii, którymi omeczki straszyły dawniej niepokornych bajtlów. Ewa Kucharska szukając pomysłu na dyplom na katowickiej ASP, odkopała je z dna szuflad, a następnie unowocześniła tak, aby wpisywały się we współczesne silezjańskie realia.

Śląskie mity zostały wydane przez warszawski inkubator przedsiębiorczości - Brambla. To pierwszy tego typu projekt w Polsce, wspierający młodych polskich twórców. Opowieść stworzoną przez Kucharską w słowa oprawił Marek Jagielski.



Autorka pokazuje nam Śląsk, jakiego nie znamy. Szare krajobrazy stają się tłem dla magicznego świata mitów. Oprowadza nas po nim Bebok - dawniej porywacz dzieci, dziś upadły anioł, który w wyniku swojego obżarstwa, spadł na ziemię i zamieszkał w jednej z śląskich kamienic. Jego głównym problemem jest waga - stara się ją ukryć, chowając po najciemniejszych zakamarkach budynku.

"W najciemniejszym siedzę kącie, trochę gruby, trochę trącę,
trochę łysy, trochę brzydki. Za to piękne krzepkie łydki

mi wystają spod sukienki, a przede mną bebech wielki 
zawsze szybszy o dwa kroki, szybciej się zaszywa w mroki"


Mieszka tam także Heksa,"dorodna niewiasta, gdzie trzeba cycata, gdzie trzeba dupiasta". Córa szatana, aktualnie poświęca się swojej pasji - robieniu zakupów, czym doprowadza do skrajnej rozpaczy swego męża - Skarbka. Dobry duch kopalni, dziś mocno znerwicowany, bunkruje się wieczorami pod ziemią by rozładować emocję i sobie "potupać". Powoduje w ten sposób małe trzęsienia ziemi i "tąpnięcia", siejące postrach wśród górników.

" Heksa nieczuła na Skarbka grymasy,
nadal bezsensu czyniła zapasy
mąż tymczasem z kopalni do domu powraca,
głodny się po bebechu maca,
i z miną błogą rozmyśla o żurze,
który ta  godne miejsce zajmuje w śląskiej kulturze"



Zakupoholizm Heksy zwabia do kamienicy "Bidę z Nyndzą", która jako przedstawiciel Urzędu Skarbowego eksmituje ją za długi.

"Zabieraj w torbie co się zmieści i znikaj, zginą po tobie wieści,
kogo spotkasz na swojej drodze, powiedz że Bida z Nyndzą pozdrawiają,
my odwiedziny uwielbiamy. Na pewno wpadniemy, nam zawsze po drodze."


Heksa ma też koleżankę, Meluzynę - odpowiedzialną za przeciągi w mieszkaniu. Chodzi zaplątana w dym z komina, ma twarz damulki i pali cienkie papierosy. Meluzyna ma ciekawą przypadłość - puszcza wiatry za pomocą motylków. Z tęsknoty za swoją przyjaciółką Heksą, zaczyna rosnąć i niszczy głową sufit kamienicy. Napotyka tam Beboka, w którym się zakochuje i razem ulatują do nieba. 

Ogromnym atutem książki jest oprawa graficzna. Proste, wektorowe rysunki, oszczędna paleta kolorów przemawiają do wyobraźni, nadając tradycyjnym przecież postaciom, całkiem nowy charakter. To ważny projekt, przełamujący stereotypy dotyczące Górnego Śląska. Kraina "sadzy i węgla" zyskuje nowych przedstawicieli - ujmujące, pełne czaru i humoru bandurki.

zdjęcia : www.pinterest.com

niedziela, 26 kwietnia 2015

Ksiynga jak kożdo

Tą perełkę odkryłam przez przypadek, odkurzając w sobotnie popołudnie regał z książkami. ,,Śląskie beranie, czyli humor Górnego Śląska'', to dzieło Doroty Simonides, polskiej folklorystki. Zebrała i opracowała najśmieszniejsze dialogi i anegdotki ślunzaków i ślunzoczek. Składa się z czternastu rozdziałów ''na temat kożdego''. Głównie są to kawały, o górnikach, hutnikach, kobiytach i chopach. Rozdział pierwszy: O małżeństwach. Antek, Francek, Karlik i Zeflik to prawie zawsze ich głównie bohaterowie.


- Francek, ponoć ześ sie ożynił ?
- Ano prołwda.
- To musis być szczyńśliwy!
- Ano musza...


Książka powstała w 1988r. w Katowicach, we współpracy z Towarzystwem Przyjaciół Opola oraz Śląskim Instytutem Naukowym. Egzemplarz ma więc swoje lata, jednak humor i postacie wydają się nam jakby znane.






,,Śląskie beranie'' to często również popularna nazwa okolicznych imprez folklorystycznych i festynów, którym podobny humor towarzyszy. Co ciekawe, tak gwara jak i humor wyraźnie wyróżnia się na Górnym Śląsku co pokazuje, że jednak ślunsk śląskowi nierówny. Bo przeca wiynkszość ślunzołków kerych my znomy... no właśnie, to niby ślązacy, ale jednak tak nie do końca. W naszym województwie, zwłaszcza na wsiach ''ślunski'' jest dobrze (prawie) wszystkim znany i kojarzony pozytywnie. U nas rolnik, na Górnym Śląsku Górnik. W rozdziale: ,,O górnikach'' czytamy o szychtach, sztajgrach i sztomplach. Nawet jak ktoś niby godo po ślunsku, nie rozumie o czym mowa. Dlatego na samym końcu mamy słowniczek objaśniający niezrozumiałe zwroty.
Szychta to inaczej robota, fucha. Sztajger to sztygar, (niem. Steiger), nazwa stanowiska kierowniczego w górnictwie, a sztomple to drewniane podpory.


- Karlik, wto to jest optymista ?
- To je górnik, kiery z pełnym zaufaniem się żyni.
- A pesymista ?
- Tyn, co już sie ożynił!



- Antek, po jakiymu mosz takie ślepie podbite ?
- No, dyć mie napołd tyn pieruński gizd Kowolik
- A mioł powód ?
- Ni, yno wielko sztanga!









... I w tym momencie coś mi się przypomina. Tak! To ten rysunek przypomniał mi, że kiedyś już tę książkę miałam w ręce. Dawno temu, kiedy byłam mała, a dziadek czytał ją i śmiał się w głos.
Oczywiście wtedy nie rozumiałam ani znaczenia tych słów, ani śląskiego humoru, ale dzisiej to przedymie je richtig gryfno ksiynga! :)

piątek, 24 kwietnia 2015

Śląski BOND wchodzi na ekrany! [film]


Komisorz Hanusik jest pierwszym kryminałem napisanym po śląsku. Autor Marcin Melon stworzył II-tomowe dzieło które swego czasu złapało za serca zarówno hanysów jak i goroli, a teraz doczekało się ekranizacji jednego z opowiadań pierwszego tomu – Komisorz Hanusik i Warszawiok!

Jego przygody zdecydowała się sfilmować grupa młodych ludzi z okolic Olesna i w bardzo szybkim tempie podbili tą produkcją serca publiczności, nie tylko tej mówiącej po śląsku. Reżyserem filmu jest Mateusz Pawełczyk, 21-letni student kulturoznawstwa. Jest to jego pierwsza tego typu inicjatywa, ale już czekamy na kolejne odcinki przygód niezwykłego komisarza.

W tej części śląski stróż prawa zostaje poddany niezwykle ciężkiej próbie. Wykorzystując swoje nieprzeciętne umiejętności oraz intelekt, stanie do walki, podczas której będzie próbował zdemaskować przebiegłego Warszawioka. Hanusik to superbohater z prawdziwego zdarzenia, który je bardzij chytry niż Sherlock Holmes i bardzij wyzgerny niż James Bond, a wypić gorzoły poradzi wiyncy niż lompy u wos na placu. Jest to idealna postać do promowania w bardzo naturalny sposób śląskiego języka i kultury przed szerszą publicznością.

Kamil Żyłka odtwarza w filmie postać Komisorza Hanusika. Wojciech Grzemba wciela się w porucznika Motyla. W filmie występują również: Roksana Opas, Amanda Jendrszczok, Aleksandra Skwara, Adrian Schulz, Kamil Małek i Natalia Kuliberda.

Większość zdjęć do filmu kręcona była w Oleśnie - na Rynku, w Miejskim Domu Kultury, przed zrujnowaną kamienicą przy ulicy Grunwaldzkiej. Choć z pewnymi scenami ekipa filmowa musiała przenieść się do salonu Dobroteka w Dobrodzieniu czy do opuszczonej cegielni w Wysokiej.

Przeniesiony na ekrany Piyrwszy kryminoł ze elymyntōma fantasy we ślōnskij godce dosłownie zmusza widza do kulania się po zolu ( czyli tarzania ze śmiechu po podłodze :)). Czasy w których po śląsku niy śmiało sie godać, co by bajtel niy mioł problymów we szkole już dawno minęły i teraz czas najwyższy z dumą wprowadzić śląską godke na salony. 


PRZYJEMNEGO OGLĄDANIA :)


https://www.youtube.com/watch?v=Nir8q0fWvTU

środa, 22 kwietnia 2015

"Bajesz ze mno chodzić?" - czyli podryw po śląsku

Wyobraźmy sobie klub wieczorową porą. Na parkiecie dziewczęta tańczące do najnowszych hitów, przed klubem panowie o średnicy karku 50 centymetrów, czyli gorączka sobotniej nocy w pigułce. Ale co jeśli akcja dzieje się na wsi na Śląsku Opolskim? Wtedy nie tak łatwo odrzucić zaloty lekko upojonego kawalera, który mówi w dodatku w nierzrozumiałym języku. Dlatego dziś zachęcam do zapoznania się z kilkoma zwrotami, które można usłyszeć "na dysku". No to jedziemy.

Dla stworzenia klimatu weselno-biesiadnego:








No to jadymy!

Stoimy przy barze. Nagle, zza zakretu nadchodzi nasz śląski Kupidyn. Na domiar złego, koleżanek nie ma w naszym zasięgu wzroku, więc musimy radzić sobie same (lub sobie sami, sytuacja może dotyczyć obu płci). Wywiązuje się dialog ( S - synek/mężczyzna, D-dziołcha/dziewczyna).
Najpierw wersja polska, później śląska.

S: Postawić ci kieliszek wódki?
D: Nie, bo jestem już lekko wstawiona.

S: E, żeresz gorzoła?
D -  Ni, bo jo już je leko cyknyto.

Tera poleku już chytołcie gołdka. No to przechodzimy to stopnia średniozaawansowanego, czyli  poważna deklaracja bycia w związku.

S: Będziesz moją dziewczyną?
D: A co, podobam Ci się?

S: Te, bandziesz moja lipsta?
D: A co, mołsz po mie smaki?

S: Bardzo mi się podobasz, masz ładne nogi.    (brzmią te teksty prymitywnie, ale dobrze wiemy jak wygląda czasami podryw w klubie :) )
D: Nie jesteś w moim typie i kłamiesz jak najęty i wymyślasz bzdury!

S: Jeruna dziołcha, ale ty mołsz szłąpy!!
D: A skocz mi na pukiel. Fulosz jak murorz, a z kapsy ci cymynt leci!

Kiedy udajemy się na dysk z synkiem i chcemy iść już do domu, drogie panie/panowie mówimy:
S/D: Pudź już do dom.

Wydaje mi się, że taki poradnik na razie wystarczy, jeśli w tym tydniu bajecie chcieli pójść na dysk. Mam nadzieję, że chytołcie to. Tera dejcie pozór kiedy się ćmi i idziecie potańcować, ale z tym mini słowniczkiem zwrotów, będzie wam łatwiej uwolnić się od zalotów i nie tylko :-)

Tekst został wzorowany na pewnym kabarecie i ich skeczu o "śląskiej gadce".


niedziela, 19 kwietnia 2015

ŚLĄSK W PIGUŁCE

Każdemu z nas przychodzą inne skojarzenia na myśl o Śląsku. Można jednak wymienić parę charakterystycznych zwyczajów, chech kultury i tamtego regionu, które bardzo celnie pokazują jak tak naprawdę jest na Śląsku. Być może nie we wszyskim się ze mna zgodzicie, ale na pewno zdecydowana większość się pokryje.

FAMILOK

Wielorodzinne budynki przeznaczone dla rodzin górników, hutników oraz średniego personelu urzędniczego. Charakterystyczna ozdoba Śląska wyróżniająca się przede wszystkim zielonymi lub czerwonymi futrynami i parapetami. 


GOŁĘBIORZE

 Skoro na Śląsku wszędzie familoki i kamienice, ludzie potrzebują trochę swojego ogródka. Większość z nich posiada takie na osiedlowych ogórdkach działkowych. I na niemal każdej działce mozemy zobaczyć gołębnik. To bardzo ważna część życia dla każdego prawdziwego Ślązaka. Wielu z gołębiorzy zajmuje się tym profesjonalnie, biorąc udział w różnego rodzazawodach.  Tradycja jest na tyle silna i zakorzeniona, że pisane są o tym nawet piosenki ;)











URODZINY

Urodziny to niesamowicie ważne święto dla Ślązaków, ponieważ na Śląsku nie obchodzi się imienin! Jedynym wyjątkiem jest oczywiście Barbórka, obchodzona 4 grudnia. Jeżeli chodzi o urodziny, szczególnie ważne i hucznie obchodzone są 50 urodziny, czyli tzw. Abrahama. 



ŚLĄSKI OBIAD


Nie ma chyba nic bardziej charakterystycznego niż śląski, niedzielny obiad. Mieszkańcy całej Polski identyfikują to z śląskiem, gdy tylko na stole pojawią się oczywiście kulski śląskie, modro kapusta i roloda! 


Czy moje skojarzenia o Śląsku pokrywają się z Waszymi? 
Miłej niedzieli ;)

piątek, 17 kwietnia 2015

Śląskie zwyczaje!

  Ludzie, którzy pochodzą spoza Śląska kojarzą go głównie z obecną do dzisiaj śląską gwarą. Niewielu z nich zdaje sobie jak wiele ciekawych tradycji jest kultywowanych w tym regionie Polski, niektóre nawet do dziś! W dzisiejszym poście poznamy kilka z nich:

- !1 listopada, na dzień Świetęgo Marcina na Śląsku istniał zwyczaj pieczenia gęsi i wróżenia z niej pogody. Jeśłi mięso jest sine to będzie sroga zima. Gęś stanowi ważną część obrzędów nie tylko 11 lisopada. Wróży się z niej także w Andrzejki

- Pierwsza niedziela adwentu: zawieszanie w domu wieńca zrobionego ze świderka lub jedliny

- 4 grudnia, czyli dzień Świętej Barbary, patronki górników. Tego dnia Ślązacy spotykają się w odświętnych strojach i w akopaniamencie orkiestry udają się na nabożeństwo do Kościoła. Po mszy odbywa się poczęstunek i wspólna zabawa.


- Palenie lub topienie marzanny na koniec zimy. Obrzęd kończy się przyniesieniem do wsi ustrojonej choinki lub niedużego drzewka. W trakcie nie brakuje również śpiewów!




     A Wy jakie znacie śląskie zwyczaje?

środa, 15 kwietnia 2015

Procyntowe bomby!

Przichodza se dzisiej do dum i słysza, że w kuchni idzie mikser. Zdziwiuło mie to, bo to ani żołdnego fajeru nie mumy ani świynta. Ale potym zech se pomyślała: "Dyć oma miała dzisiej bomby robić, bo jutro ciotka z Rajchu przyjyżdżoł!"

Postanowiułach wiync podac Wum recept na te eleganckie bomby. 

Ale dejcie pozór! To nie nic dloł tych, co majum słaboł łeb ani dloł abstynentów!

Bomby (recept na ok. 65 kulek)

ü  1 packung (400g) mlyka w proszku (pełne 26% tłuszczu)
ü  150 g masła
ü  150 g margaryny
ü  100 ml rumu abo 80 ml spirytusu
ü  1 szklunka cukru pudru

Zuckerguss:
  • 50 g gorzkiej czekolady
  • 1 łyżka margaryny

      Zubereitung:

1. W misce rynkuma rozrobiołmy margaryna i masło, potym dodołwumy mlyko w proszku, cukier puder i rum. I rozrobiołmy to rynkuma tak dugo aż naszoł masa baje fajniutkoł, gładziutkoł i bez żołdnych grudek (jak kto nie moł siły w rynkach to moge se pomóc mikserem)

2. Potym nojlepiej ta masa ukulać tak podłóżnie, zrobić takiego węża i podzielić se to na małe kawałki, z których potym lepimy takie choby gruszki

3. Jak już ukulumy se te bomby to bieremy półlitrołka, wciepujymy rajn czekolada, któroł rozpuszczumy w margarynie. Łyżką polewumy wierchy naszcyh bombów i fertig



Przygotowałam też wersję po polsku:

Bomby (przepisna ok. 65 kulek)

ü  1 opakowanie (400g) mleka w proszku (pełne 26% tłuszczu)
ü  150 g masła
ü  150 g margaryny
ü  100 ml rumu albo 80 ml spirytusu
ü  1 szklanka cukru pudru

Polewa czekoladowa:
  • 1 łyżka margaryny
  • 50 g gorzkiej czekolady 
Przygotowanie:

1. W misce rozrabiamy rękoma margarynę i masło. Następnie dodajemy mleko w proszku, cukier puder i rum.

2. Składniki rozrabiamy tak długo aż masa będzie bez żadnych grudek (można się wspomóc mikserem)

3. Z masy najlepiej zrobić podłużnego węża, gdyż tak będzie łatwiej podzielić nam masę na kawałki.

4.  Następnie lepimy kulki o kształcie gruszek.

5. Na końcu rozpuszczamy czekoladę w łyżce margaryny i łyżką polewamy wierzch bomb.


Smacznego! :)

niedziela, 12 kwietnia 2015

ŚLONSKO POEZJA DLA BAJTLI

Śląski język jest bardzo ciekawy. Zazwyczaj jesteśmy w stanie domyślić się o czym mowa, rozmawiając z typowym Ślązakiem, jednak czasami język słowa są tak różne i zaskakujące, że ich znaczenie może porządnie nas zdziwić. Najsłynniejsze śląskie zdanie, które wypowiada każdy, kto chce udowodnić, że choć trochę śląski zna, to " w antryju na byfyju stoi szolka tyju". Być może ktoś nigdy się z tym nie spotkał, a znaczy to oczywiście "w przedpokoju na kredęsie stoi szklanka herbaty". Starzy Ślązacy mówią, a właściwie "godoją" z niemożliwym do podrobienia, pięknym akcentem. A dzieci? Osobiście mam rodzinę w Rudzie Śląskiej i z opowiadań wiem, że w szkole dzieci pilnowane są, by mówiły poprawną polszczyzną. Jednak, jak wiadomo, Ślązacy są uparci i nie dają zapomnieć najmłodszym o ich języku, dlatego tłumaczą wiersze dla dzieci na śląski. Spróbujcie przeczytać to na głos i nie połamać sobie język.

MURZINEK BAMBO

W Africe miyszko Bambo, Murzinek,
Blank czorny, mały lokaty synek.
Czorno mo matka, łojca czornego,
Ujka i ciotka, dziadka i ... kozdego.
Mo piykno chałpa - by ją zbudować
trza mieć patyki, deski i trowa.
Bo przeca lepszyj chałpy nie trzeba
Jak sie rok caly hyc leje z nieba.
Bestoż to sagie są Afrykony
I mało kery je łobleczony.
Bestoż fest dużo se uszporują
Bo czopek, mantli...nic niy kupują.
Bambo Murzinek to mądry synek....
I niy mo w szkole samych jedynek.
Bo sie mądrości wkłodo do gowy
W swyj afrykońskij szkole ze trowy.
W szkole tyj niy ma ławek, tablicy
I gimnastycznyj sali - by ćwiczyć.
Tam wszyscy afrykońscy szkolorze
Mają sie od nos troszyczka gorzyj,
Bo brak im heftów, taszy z książkami,
Bestoż po piosku piszą palcami.
Lecz skuli tego tyż fajnie mają,
Bo im nic do dom niy zadowają!
Jak już Murzinki w szkole głód mają
To przerwa robią i se śniodają.
Ale niy mają tasz ze sznitami,
Ani sklepiku ze kołoczkami.
Głodny Murzinek se w las zaleci,
By se na drzewie fest pomaszkecić.
Może se urwać figi, daktyle
Lub po banany na drzewo wylyźć.
A jak go suszy to zamiast Coli
Na fest sie wielko palma wgramoli,
Kaj sie napije bardzo zdrowego,
Mlyczka z łorzecha kokosowego.
My tu na Śląsku, czy tam daleko,
Za siódmom górą, za siódmom rzeką...
Mieszkają ludzie - kożdy w swym domu
I to niy wadzi przeca nikomu,
Że jedyn jy kołocz a inny daktyle.
Porozmyślej o tym choćby przez chwilę!


Zdecydowanie nie jest to łatwy tekst, ale i niektóre słowa nie są do końca zrozumiałe. 
Blank – całkiem, zupełnie
Bestoż – przez to, dlatego, z tego powodu
Kery – który
Pomaszkecić – pojeść, popodjadać
Szkolorz – uczeń
Obleczony – ubrany
Sagie – nogi
Kołoczek – rogalik, drożdżówka


Inny wiersz, który wszyscy dobrze znają z młodszych lat, w przerobieniu na śląski wywołał spory uśmiech na mojej twarzy. Zamiast napisanego przez Fredrę "Pawła i Gawła", spójrzcie na perypetie "Paulka i Gustlika". 

Paulek i Gustlik razym se miyszkali.
Swady niy mieli, ani sie niy prali,
Bo Gustlik to chop pieronym spokojny.
Niy cis sie nigdy ku swadzie, do wojny.
Dycki gazeta czytoł lub groł w szkata,
Bondź se legnoł, jak to na stare lata.
W swyj izbie na wiyrchu boł w niebo wziynty,
Jak mioł co lubioł, czyli spokoj świynty.
Paulek w tyj chałpie na dole mioł izba
I choć do tego niy chcioł sie prziznać,
Waryjot z niego był fest pofyrtany.
Myśliwca udowoł dycki nad ranym.
Trombioł w goń sygnały, chytoł hazoki,
Na fazany szczyloł i inksze ptoki.
Lotoł drap przi tym z izby do antryja
I na leżanka skokoł ze bifyja
Biydok Gustlik skiż tego wyrobiania,
Gowa mioł wielgo jak na podzim bania.
Leci po prośbie: Pauleczku kochany!
Byćże tak choć ciszyj trocha nad ranym,
Bo żyje sie ciynżko i usnonć niy idzie.
Czamu rojbrujesz tak bez cołki tydziyń?
A Paulek na to: Ciś stond gupia małpo,
Przeca se moga co chca robić z chałpom!
Możno dwa tydnie od zdarzynio tego,
W tyj chałpie dzioło sie coś blank inkszego.
Paulek sie jeszcze pod pierzinkom grzeje
I mu sie na łeb coś z gipsdeki leje.
Bestoż klnie zmierzły i ślypia łotwiyro,
A tu je mokre praje cołkie wyro.
Drap na gora leci fest znerwowany,
Że niy poradzi poleżeć nad ranym.
Klup! Zawrzyte dźwiyrza. Bez dziurka kuknoł
I praje zarozki z nerwow niy puknoł.
Co ujrzoł? Woda? Co to je? – sie pyto.
Czamu ty Gustlik w chałpie ryby chytosz?
Na co woda w izbie i guminioki,
Na co wyndki, kibel, hoczyk, chroboki...?
A Gustlik na to: Ciś stond gupio małpo,
Przeca se moga co chca robić z chałpom!
Taki z bojeczki tyj morał płynie:
Gdyś wieprzkiym – inksi ci jak świnie!

A teraz mały słowniczek: 
pieronym – tu w znaczeniu: bardzo
dycki – zawsze
pofyrtany – zwariowany, pokręcony
goń – polowanie
hazoki – zające
fazany – bażanty
podzim – jesień
bania – dynia
rojbrować – rozrabiać
gipsdeka – sufit
puknoł – pękł, rozerwało go
i na koniec moje ulubione kibel – wiadro (nie ubikacja!)


Kto ty jesteś?

Czyś ty Polok? Jo Polokiym,
Ale żech tyż je Ślązokiym!
Kaj ty miyszkosz? Tu na Śląsku,
Na tym pięknym Polski konsku!
Kim je Polska? Mą Ojczyzną!
A kim Śląsk? Je Ojcowizną!
Przejesz Polsce? Toć, że przaja!
A Śląskowi? On Mo raja
Piyrszo, on je dycki piyrszy,
Najważniejszy, nojpiykniyjszy!
Skąd się Śląsk wziął? Wziął się z tchnienia
Ponboczkowego stworzenia!
Jaką godką godosz? Godom
Naszą piykną polską mową,
No, ale tyż fest się storom
Godać śląską godką, gwarą!
Dbosz o gwara? Chca by była,
Żeby nigdy ny zginyła,
Bo Slązoki to niy gynsi!
Niych się nom Ślązakom szczynści!

Do tej przeróbki nie będę podawała Wam słowniczka - spróbujcie rozszyfrować to sami! 

Jak widzicie, nawet małe bajtle mają coś dla siebie, coś, co przypomina im o tym, gdzie się wychowują i kim są. A ja się ino z Womi żegnom i lyca robić łobiod - kluski, roloda i modro kapusta, jok zawszy w niedziele! Trzymojta się! 

piątek, 10 kwietnia 2015

ŃY MA GAŃBY GODAĆ PO ŚLUNSKU!

Gołdanie po ślunsku to żołdyn wstyd a przeciwnie- to je zaszczyt! Ślunsk to jedyn z nojbarzyj zamieszkałych regiunów Polski, kaj je wyjuntkowoł kultura a ślunski je jej najpopularniejszym elemyntym. Na tym blogu nie chcymy pisać o historii albo rozmyślać o tym czy ślunski to język abo yno dialekt. My chcymy pisać o Ślunsku niezwykłym, o jego tajemnicach, ciekawostkach, jedzyniu i humorze! Ale mogecie być spokojni- niektóre posty bydum tyż po polsku coby mogli je zrozumieć Ci, co po naszymu nie umium.

Ślunskoł gołdka je coraz to popularniejszoł a tera nawet zaczynoł podbijać wirtualny świat. Prócz takich portali jak klopsztanga albo gryfnie mogymy po ślunsku poczytać wikipedyjo a za niedugo nawet fejsbuk moge być nołsz!




Niedołwno internauci zaczyli akcja wysyłania briefów do administratorów fejsbuka. W tyn sposób chcielibymy wywalczyć ślonskoł wersja. Narazie je prawie 2,5 tysiunca popierajuncych akcyjoł ale to je za mało. Potrzebujymy 20 tys. podpisów pod takim briefem: 

"Prosimy o rozważenie wprowadzenia śląskiej wersji strony. To język mniejszości, stosowany w Polsce południowej i w północno-wschodniej części Republiki Czeskiej. Według ostatniego spisu powszechnego 509 000 osób używa tego języka. Śląski ma ten sam status co język fryzyjski, kataloński, galicyjski i kurdyjski, które są również obsługiwane przez witrynę."

To nie baje lekoł walka ale jus nawet firma Samsung wprowadziuła w swoich smartfunach opcja wyboru ślunskiego. Wszyściutkie aplikacje sum przetłumaczone na ślunski.


Źródło: innpoland.pl
Mumy nadzieja, że zbierymy tela podpisów coby my mogli swobodnie korzystać z fejsbuka i promować naszoł gołdka.

Trocha humoru na koniec:
- Łod dziś dzielymy sie robotóm - pado żóna do górnika. - Dziecko je nasze i roz ty go bydziesz kolebać, a roz jo.
We nocy żóna budzi mynża.
- Józef! Mały ryczy!
- To se pokoleb twoja połowa, a moja niych ryczy. 

A tera wsystkim życza jeszczy fajnego dnia i nojlypiyj to idźcie na plac, bo je tak ciepło, że szłoby się łopalać! :) 

Inny Ślunsk

Inny Ślunsk