piątek, 5 czerwca 2015

Śląski kącik historyczny: Morawianie i Czesi, czyli IX i X wiek na Śląsku.

Mało wiemy o tym, co działo się na Śląsku przed XI wiekiem. Wynika to z braku rzetelnych źródeł pisemnych, które nie powstawały w owym czasie na tych terenach. Większość rzeczy odnoszących się do IX i X wieku na Śląsku pochodzi od późniejszych kronikarzy. A współcześni historycy najwięcej informacji pozyskują z wykopalisk archeologicznych.


Historycy spierają się o to, co działo się na Śląsku w latach 800 – 1010. Większa część zakłada, że Świętopełk, książę Wielkomorawski, podporządkował sobie tereny zwane dzisiaj Śląskiem. Najechał nań w dwóch etapach. Pierwszy około roku 875 (zajmuje Górny Śląsk i część Małopolski), drugi jakieś dziesięć lat później, w skutek czego, do księstwa Wielkomorawskiego dołącza Dolny Śląsk. Potwierdzają to znaleziska archeologiczne. Jednak hipoteza ta pozostawia wiele do życzenia, bowiem kultura Wielkomorawska mogła zwyczajnie dotrzeć do plemion zamieszkujących Silesię. Wcale nie musiało to oznaczać podporządkowanie się Świętopełkowi. 


Bardzo ciekawym okresem dla Śląska był wiek X. Po rozpadzie państwa wielkomorawskiego (905 r.) Śląsk przejęli Czesi. Książę Wratysław, zajął Dolny Śląsk i założył gród Wrocław (nazwa pochodzi od książęcego imienia). Władanie nad Śląskiem rozszerzył jego syn, Bolesław I, zwany okrutnym bądź Srogim. Podbił Górny Śląsk i rozszerzył ekspansję aż po Tatry i okolice Krakowa.

Bardzo ciekawe informacje przynoszą badania archeologiczne na Śląsku. Jak już wspomniałem, pismo nie było wtedy popularne, a ówcześni, nieliczni kronikarze chrześcijańscy mieli tendencję do naginania faktów. W latach 80 X wieku, powstały grody we Wrocławiu, Opolu i Głogowie. Dokładną datę możemy poznać dzięki metodzie dendrochronologicznej, czyli badaniu wieku znalezionego drewna, które posłużyło do zbudowania pierwszych osad. W tym okresie rozpoczął się konflikt polsko-czeski.

Po śmierci Dobrawy z rodu Przemyślidów, żony Mieszka I. Polskę i Czechy przestały łączyć polityczne sojusze. Śląsk najprawdopodobniej nadal zajmowany był przez Bolesława, lecz w niedługim czasie przeszedł w ręce piastowskie. Potwierdzenie tego faktu znajdujemy w Dagome iudex, opisującym ziemie należące do Mieszka I. Co więc stało się z Czechami? Polski książę zawarł związek małżeński z Odą, córką margrabiego Marchii Północnej. Znalazł więc nowego, potężnego sojusznika. Skarbiec księstwa Mieszka został nadszarpnięty przez budowę nowych osad i kompletowanie drużyny wojów. Ekspansja na nowe tereny była niezbędna z punktu ekonomicznego.

Skierował więc Mieszko wzrok swój na Małopolskę i Śląsk. W ten właśnie sposób Silesia dostała się w piastowskie ręce.




czwartek, 4 czerwca 2015

Na Śląsku, O Śląsku, Po Śląsku




Radio Piekary - Jedna z najbardziej znanych rozgłośni radiowych na Śląsku. Słuchana przez tysiące ludzi w całej aglomeracji śląskiej. Według raportu Radio Track MillwardBrown SMG/KRC za okres grudzień – luty 2010/2011 przygotowanego dla portalu Wirtualnemedia.pl, Radio Piekary było drugie w rankingu najpopularniejszych stacji radiowych w aglomeracji górnośląskiej, z wynikiem 10,04% udziału w rynku. Jest oszałamiający wynik jak na stację regionalną. 


Radio jest nastawione głównie na podawanie informacji lokalnych ale zajmuje się także sprawami ogólnokrajowymi. W ramówce można zobaczyć wiele audycji publicystycznych czy wręcz kabaretowych. Prowadzący bardzo często komentują bieżące sprawy używając gwary śląskiej - co często bywa zabawne.


Pierwszy Radioklub w Piekarach założono już w 1926 roku. Przez te wszystkie lata krótkofalowcy działali bardzo prężnie. Z inicjatywy działających w Radioklubie: Gintera Kupki, Janusza Dodolskiego i Stanisława Prokopa, w 1994 roku uruchomiono eksperymentalne radio, nadające program w zakresie fal ultrakrótkich. Dzięki poparciu Zarządu Miasta i Rady Miejskiej wystąpiono o przyznanie koncesji dla Radia Piekary. W wyniku starań formalno-prawnych i organizacyjnych natychmiast po otrzymaniu koncesji (16 października 1996), w dniu 17 października 1996 roku o godz. 15.15 radio rozpoczęło nadawanie regularnych programów. Powstanie tak znanego radia w tak małej miejscowości można uznać za bardzo duży sukces. Piekary Śląskie są niewielkim miastem w aglomeracji śląskiej leżące między Radzionkowem, Tarnowskimi Górami a Bytomiem. Znane ze swojego sanktuarium - Bazyliki Najświętszej Marii Panny. Jednak w małej mieścinie powstało radio, które jest liderem na rynku rozgłośni lokalnych.


Nie wszystko jest jednak takie idealne w Radiu Piekary. Nawet gdyby podawało ono informacje tylko o życiu samej redakcji, byłoby czego posłuchać. Procesy, rewizje policji, kara w wysokości 100 tys. zł za piractwo, oskarżenia o nepotyzm, marnotrawstwo i o to, że radio jest tubą władzy. Publiczna wojna z ówczesnym radnym Krzysztofem Turzańskim, dzisiaj nowym wiceprezydentem, trwała długo. Przez prawie 19 lat grania nazbierało się sensacji, o których jednak na antenie ani słowa. Mimo szybko rozwijającej się konkurencji nadal istnieje ogromna popularność Radia Piekary, które wyprzedza wszelkie inne lokalne rozgłośnie w regionie. Miłość słuchaczy. Fenomen słuchalności. Nie przeszkadzają w tym oskarżenia o szmirowatą śląskość "hajmatową". Jak potoczą się losy radia po śląsku? Tylko czas pokaże.


sobota, 30 maja 2015

Hanysy i Górole

Święta Wojna to nieemitowany już program w Telewizji Polskiej, który przyciągał przed odbiorniki wszystkich ślazaków.

Jest to jeden z najdłuższych polskich seriali: w ciągu niemal 9,5 roku wyemitowano 322 odcinki w 10 seriach.

Święta wojna to serial, którego akcja została umiejscowiona na Górnym Śląsku, w Katowicach. Opowiada o losach Bercika – byłego górnika, jego żony Andzi oraz zaprzyjaźnionego warszawiaka Zbyszka. Mieszkanie Bercika i Andzi znajduje się w filmowej kamienicy przy ulicy Korfantego 13/6, a naprawdę akcja rozgrywa się w kamienicy przy ul. Marii-Curie Skłodowskiej. Każdy odcinek kręci się wokół zwariowanych pomysłów głównego bohatera.



piątek, 29 maja 2015

JuraPark Krasiejów

Park Dinozaurów w Krasiejowie to nowoczesny park rozrywki, znajdujący się ok. 20 km na wschód od Opola. Jest jednym  z trzech parków tego typu w Polsce, obok JuraParku w Bałtowie i JuraParku w Solcu Kujawskim.



Główną atrakcją parku jest Tunel Czasu, w którym możemy przenieść się w czasie i odbyć podróż przez miliardy lat istnienia Wszechświata. W Tunelu poznamy etapy kształtowania się Ziemi, na naszych oczach powstanie pierwsze życie.



Dzięki ścieżce edukacyjnej, na której znajdziemy ok. 200 modeli dinozaurów, Jura Park w Krasiejowie jest największym tego typu miejscem w Europie. Ścieżka ma długość ok. 2 kilometrów, a jej zwiedzanie z przewodnikiem zajmuje ok. 2 godzin.  Wzdłuż ścieżki możemy podziwiać naturalnej wielkości rekonstrukcje gadów i płazów.



Pawilon Paleontologiczny zawiera największe w Europie triasowe skamieniałości, które można podziwiać przez szklaną podłogę. Ciekawostką jest to, że jest to jedyne na świecie muzeum, które stoi nas czynnym stanowiskiem paleontologicznym. W sezonie letnim można przyglądać się pracy paleontologów.



Kolejną atrakcją jest Park Rozrywki, miejsce gdzie całą rodzina może miło spędzić czas. Znajdziemy w nim trampoliny, zjeżdżalnie, Statek Piracki czy karuzele. Główną atrakcją jest jednak Bajkowa Kraina Dinozaurów - tajemniczy labirynt, w którym najmłodsi mogą poczuć się jak Indiana Jones.



Kino Emocji 5D jest miejscem, gdzie oprócz efektów 3D możemy doznać wrażeń dźwiękowych, dotykowych i zapachowych. Dzięki temu jesteśmy aktywnym uczestnikiem seansu.



 Wstępując do Prehistorycznego Oceanarium przenosimy się w świat podwodnego życia ogromnych gadów. A oto zapowiedź tego co czeka nas w środku: https://www.youtube.com/watch?v=O5mXbpi0M9s



Park Nauki i Ewolucji to niesamowite miejsce, gdzie będziemy uczestniczyć w niezwykłym zdarzeniu. Zostaniemy podróżnikami w czasie, a nasz przygoda zacznie się 66 milionów lat temu. Dzięki nowoczesnym technologiom przeniesiemy się w czasie i przestrzeni, a każdy uczestnik może liczyć na pomoc wirtualnego przewodnika.


środa, 27 maja 2015

Zamek w Strzelcach Opolskich






Pierwsze wzmianki o zamku pochodzą z 1303 roku. Już w 1534 r. popadł w ruinę ale do jego odbudowy przystąpiono w latach 1562-1596. Wyróżniająca zamek wieża powstała najpóźniej bo w połowie XIX w. Obok zamku zobaczyć można masztalarnię - obiekt, który został wybudowany przez hrabiego Renarda. Trzymano tutaj ogiery sprowadzone z Anglii - konie pełnej krwi przeznaczone na wyścigi. W 1534 r. zamek popadł w ruinę, było to za czasów margrabiego Jerzego brandenburskiego, który pochodził z linii Hohenzollernów. Właściciel zamku Jerzy von Redern odbudował od fundamentów prawe skrzydło zamku, starsze części zamku kazał odrestaurować (tam gdzie mieściły się schody drewniane).W połowie XIX w. hrabia Andrzej Maria Renard wybudował wieżę zamkową oraz część przyległych zabudowań do zamku. Zamek został pokryty drewnianym dachem, wybudowano we wnętrzu nową kuchnię, w piwnicach zaś przechowywano wino. Zamek został wybudowany w linii murów miejskich, był otynkowany, murowany z kamienia i cegły. Dziedziniec znajdował się pośrodku budowli. Posiadał 2 skrzydła - wschodnie i zachodnie. Ruiny są rozległe, do środka niestety nie można wejść. W okresie międzywojennym ostatnim właścicielem jest ród hrabiów Castell - Castell, zamek będąc w ich rękach nie ulega poważniejszym zmianom. Został całkowicie zniszczony pod koniec stycznia 1945 r. gdy oddziały radzieckie podpaliły miasto. Późnoklasycystyczna brama wjazdowa do zamku pochodzi z II połowy XIX w. Po bokach bramy w niszach, umieszczone są figury kamienne, na zdjęciu św. Jan Nepomucen - patron od nieszczęść na mostach. Figury są późnobarokowe datowane na XVIII w. Figura po drugiej stronie bramy to św. Florian - patron od pożarów i strażaków. Do ruin zamkowych przylega Park Miejski. Został on założony przez hrabiego Renarda w 1832 r. W parku tym rośnie wiele zabytkowych drzew i pomników przyrody.



HISTORIA STRZELECKIEGO ZAMKU







PROJEKT REWITALIZACJI STRZELECKIEGO ZAMKU



poniedziałek, 25 maja 2015

Śląskie "Góry trudu"

Hołda lub po polsku hałdy są jedną z najbardziej charakterystycznych cech Śląska. Mimo, że są stworzone w wyniku działalności przemysłowej, stały się integralną częścią przyrody i środowiska kulturowego województwa śląskiego, zwłaszcza na obszarze Górnośląskiego Zagłębia Węglowego. Są one przedmiotem zainteresowania nauki i przemysłu oraz kultury i sztuki.W ujęciu encyklopedycznym hałda to usypisko (zwałowisko) nieużytecznej skały płonnej lub innych odpadów, pochodzących z kopalń, hut, elektrowni i innych zakładów przemysłowych. Słowo to jednak najczęściej kojarzy się ze zwałowiskiem odpadów pogórniczych, usytuowanym na terenie kopalni lub w jej pobliżu, rzadziej z odpadami pohutniczymi, pochodzącymi z procesu przetwórstwa rudonośnych skał.

Mimo, że są bardzo charakterystyczną cechą, hałdy nie są w cale czymś dobrym. Stanowią one przyczyne zanieczyszczenia wód powierzchniowych i głębinowych oraz wtórne zanieczyszczenie powietrza atmosferycznego. Składowane odpady wywołują zmiany geomechaniczne powierzchni ziemi, ale są także uciążliwymi i szkodliwymi dla zdrowia ludzi wokół nich mieszkających. Składowanie odpadów górniczych zaburza równowagę ekologiczną i powoduje zmiany w strukturze i funkcjonowaniu krajobrazu. Wyniszczeniu lub degradacji podlegają elementy przyrody nieożywionej (powietrze atmosferyczne, stosunki wodne i jakość wód, gleby, rzeźba terenu) oraz ożywionej (gatunki roślin i zwierząt oraz ich zbiorowiska). Dodatkowo niektórzy uważają, że nieużytki pochodzenia górniczego są formami szpecącymi krajobraz.
Nie wolno zapominać jednak o pozytywnych aspektach zwałowisk odpadów pogórniczych. Bywa też, że stwarzają one także nową szansę dla przyrody, stając się swoistymi laboratoriami naukowymi. Powstające antropogeniczne układy siedliskowe, wykorzystywane są przez gatunki rodzime jako wtórne, czasami zapewniające lepsze warunki występowania i rozprzestrzeniania się.

Szczególne warunki ekologiczne umożliwiają osiedlanie się gatunków solniskowych, kserotermicznych i wodnych, w tym rzadkich i chronionych. Przykładem takiego siedliska są bytomskie ‘Żabie Doły”. Brak skażeń spowodował, że teren ten stał się wartościowym fragmentam przestrzeni przyrodniczej, zasługującym na ochronę.
Najwyższą hołdom w Polsce jest ta usypana w Rydułtowach, niedaleko Rybnika. 

Powstała przy kopalni Rydułtowy. W 2007 została jej nadana nazwa "Szarlota". Jest jedną z najwyższych hałd w Europie – od podstawy mierzy ok. 134 metry, szczyt znajduje się ok. 407 m n.p.m. Zajmuje powierzchnię 37 hektarów i ma objętość 13,3 mln m³.
Ale hałda to nie tylko składowisko odpadów poprzemysłowych. Te śląskie góry są uważane za charakterystyczny element kulturowy, pozostający w harmonii i ścisłym związku z szybami kopalnianymi i familokami. Te „góry trudu”, jak określają je górnicy, są jednym z najbardziej znanych symboli Śląska. Znikają jednak powoli z krajobrazu i świadomości mieszkańców tego regionu. Rozbierane do budowy dróg i autostrad, rekultywowane dla pełnienia współcześnie pożądanych funkcji.

piątek, 22 maja 2015

"zagranica" czyli Sosnowiec.


            Dystans między Katowicami a Sosnowcem to jedynie 7 km. To sąsiedztwo jednak nie należy do najłatwiejszych. Mieszkańcy nie szczędzą sobie złośliwości. Obrywa się zwłaszcza tym z Sosnowca. Nie bez znaczenia są też zaszłości historyczne. Czy rywalizacja ze Śląskiem, a najbardziej z Katowicami, jest zapisana w genach? Czy sąsiedzi przygranicznych krain naprawdę się nie lubią czy trwa między nimi tylko bitwa na kąśliwe żarty? Wychodzi na to, że jedno i drugie. Sam byłem świadkiem dziwnej, a zarazem śmiesznej sytuacji. Stałem w kolejce do kiosku, żeby kupić bilet miejski w Katowicach. Przede mną, stała pewna pani, która podeszła do okienka i mówi: „Poproszę bilet za granicę”. Pani kioskarka grzecznie sprzedała jej bilet, bez zająknięcia się gdzie jest owa „zagranica”. Cały czas zastanawiałem się czy dobrze usłyszałem. Bilet za granicę? W kiosku? He? Podszedłem do okienka i pytam się Pani w kiosku, gdzie jest ta zagranica? Otrzymałem odpowiedź: SOSNOWIEC. Nie dopytywałem się o szczegóły, dlaczego tak się dzieje, bo kolejka za mną była dosyć spora, więc postanowiłem sam poszperać.


            Historycznie to dwa zupełnie inne obszary. Katowice niegdyś znajdowały się na terenie państwa niemieckiego. Sosnowiec najpierw należał do zaboru pruskiego, a później rosyjskiego. Przez lata antagonizmy w dużej mierze polegały na innym poglądzie na etos pracy i solidność. Ślązacy, czyli głównie robotnicy i przemysłowcy, funkcjonujący w małych i zamkniętych środowiskach nie utrzymywali kontaktów z Zagłębiakami. Jak tłumaczy dr Tomasz Słupik z Uniwersytetu Śląskiego po wojnie w 1945 roku wielu Polaków przyjeżdżało na Śląsk na tzw. szaber, czyli przywłaszczanie sobie pozostawionego mienia. Komuniści nie postrzegali Ślązaków jako Polaków, tylko pół-Niemców, co dodatkowo prowokowało antagonizmy. Ślązacy posługiwali się innym (obcym) językiem, nie mogli liczyć na awans społeczny. Niewielu wtedy także kończyło studia. To, co różni Zagłębie i Śląsk to także odmienny kod kulturowy. Zagłębiacy, w większości wyłącznie ludność napływowa nie wytworzyli tak odrębnej i wyrazistej kultury jak Śląsk. Tutaj można wskazać wiele przykładów. Ślązacy mają choćby swojego zajączka, który w Wielkanoc przynosi im prezenty, swoją gwarę czy jedyne w swoim rodzaju biesiady piwne. W tym miejscu warto też wspomnieć, ze mieszkańcy Śląska to "hanysi", natomiast cała reszta, łącznie z Zagłębiem to "gorole".



            Nie jest tajemnicą, że mieszkańcy obu miast patrzą na siebie spode łba i gdy tylko mogą, wśród własnych znajomych nabijają się z sąsiadów. Wydaje się, że w rankingu docinków w przewadze są Ślązacy, ale czy mieszkańcy Sosnowca pozostają im bierni? Michał Wasik, dziennikarz sportowy pochodzący z Sosnowca uważa, że antagonizmy wynikają głównie z niepewności i kompleksów. Żałuje, że wiele osób podchodzi do tego tak bardzo brutalnie, choć jednocześnie docenia wysmakowane kawały o mieszkańcach Sosnowca. Rywalizacja ze Śląskiem jest wpisana w nasze geny i jest to zjawisko pozytywne, bo nakręca konkurencję, dodaje. Jak twierdzą wszyscy mieszkańcy Śląska i Zagłębia, konflikt jest, był i będzie. Na szczęście są to głównie żarty i docinki, które nie przekładają się na animozje na uczelniach, w miejscu pracy czy relacjach prywatnych. Ślązacy po wielu latach "ukrywania" swojej odrębności, dziś czują się dumni z różnic kulturowych i lubią podkreślać swoją wyjątkowość, nie tylko mówiąc o sobie "hanysi". Żarty z "goroli", czyli w tym przypadku mieszkańców Sosnowca, tworzą dzisiaj ich tożsamość kulturową. Dziś, czyli w czasach, kiedy pamięć o historii i podziałach nie jest już tak trwała.

czwartek, 21 maja 2015

Śląsk okiem (i ręką) dziecka

Jak rozbudzić w dzieciach zainteresowanie kulturą regionalną? Jak sprawić żeby najmłodsze pokolenia doceniły przestrzeń, w której żyją i identyfikowały się z jej wartościami?
Dając im głos. Albo kartkę, kredki i trochę wolności nieograniczonej przez czujne oko opiekuna.
Co dobrego może powstać z takiej kombinacji? Ano wiele. Warunek jest jeden i każdy młody twórca go spełnia : spora doza wyobraźni.


O zaletach współpracy z młodszymi przekonały się fundacja Moma Films i wydawnictwo HA!Art, dając szansę wykazania się licznej grupie 10latków przy tworzeniu projektu „Nowe Legendy Miejskie :Śląsk”. To literacko-filmowe przedsięwzięcie, które objęło mieszkańców takich miast jak : Katowice, Bytom, Zabrze, Ruda Śląska, Świętochłowice, Piekary Śląskie czy Chorzów.

Zadaniem młodych twórców było wymyślenie historii związanych z miejscem ich zamieszkania, całkiem nowych lub luźno opartych na legendach zasłyszanych od rodziców czy babć, a następnie opatrzenie ich rysunkami. Te najciekawsze, z punktu widzenia dramaturgii zostały zekranizowane wraz z Krakowską Fundacją Filmową.

Główny zamysł akcji, to edukacja dzieci i umożliwienie im poznania różnych dziedzin sztuki począwszy od literatury i plastyki po film i wszelkie kwestie techniczne związane z jego produkcją. Efekt prac przerósł najśmielsze oczekiwania. Program, który z założenia miał kształtować kulturalne postawy najmłodszych, okazał się wyjątkowo wartościową nauką dla niejednego dorosłego widza czy czytelnika.

„Nowe Legendy Miejskie", to zbiór współczesnych „urban legends” przedstawiających aglomeracje ślaska z zupełnie innej perspektywy. Świat widziany oczami dziecka bawi, zadziwia, czasem przeraża, nie pozbawiony jest jednak zaskakująco trafnych obserwacji, które nam, dorosłym często umykają. Prawdziwa niezależność młodych twórców pozwala im na zabawę zarówno słowem (konstrukcja bywa rozkosznie pokraczna) jak i fabułą.

(ultramaryna.pl)

Skąd się wzięła nazwa Katowice Bogucice? To historia rodzinnej vandetty, w której trzej synowie (syn Kato - antyterrorysta, syn Wice- terrorysta, syn Bogu – członek mafii i syn Cice - wojskowy) szukają zemsty na mordercy ojca. 

Dlaczego huta Bobrek przestała budzić wszystkich w nocy wściekłym wyciem? Bo jeden z górników zburzył ścianę w kopalni, która miała być zwykłą ścianą, ale okazała się całkiem wyjątkowa, z powodu kabelka „który wyda­wał dźwięki. gdyż umiał wyda­wać dźwięki” i teraz nastała cisza.

Po co właściwie istnieją syreny lipińskie? By strzec mieszkańców, przy pełni księżyca ich oczy lśnią złowrogo, a maszyny poruszają się „dzięki kulistym stopom”.

(slask.miastodzieci.pl)

Opowieści wyróżniają się niczym niepohamowaną fantazją, czasem ocierają o absurd. Dla dzieci nie ma tematów tabu. Piszą o miłości, stracie, wolności, poszukiwaniu siebie, tłumaczą czytelnikowi świat, na który patrzą przez pryzmat niewinności, w sposób mądry i przemyślany. Pozycja warta poświęcenia chwili czasu, chociażby po to, by popatrzeć przez chwilę na świat z wrażliwością, o której zbyt często zapominamy.

piątek, 15 maja 2015

FAKTY I MITY O ŚLĄSKU

    WYNALAZCĄ KREMU NIVEA BYŁ ŚLĄZAK. FAKT


     Oscar Troplowitz był żydowskim chemikiem i farmaceutą z Gliwic, który fascynował się nauką. Stworzył nie tylko krem NIVEA, ale również plaster samoprzylepny i pastę do zębów w tubce.


    W KATOWICACH JEST RYNEK. MIT


Katowice cierpią na kompleks braku rynku, a wielu mieszkańców przejawia wręcz obsesję na jego punkcie. Jest to jedyne miasto wojewódzkie bez jako takiego rynku, ale przynajmniej lokalne władze mają co obiecywać wyborcom przed wyborami.


NA ŚLĄSKU MYJE SIĘ WĘGLEM. FAKT


Tu najprawdopodobniej zaskoczę nawet rdzennych Ślązaków. Po małym researchu znalazłam najprawdziwsze, czarne mydło z węgla sprzedawane na Śląsku. Dla wątpiących załączam link do sklepu i zdjęcie niezwykłego mydła ;)


ZE ŚLĄSKA POCHODZIŁO AŻ 12 NOBLISTÓW. FAKT


Niczym 12 apostołów, 12 noblistów ze śląska. Ośmiu pochodzących z Dolnego Śląska, a czterech z Górnego Śląska. W tym niezwykłym gronie znalazła się również jedna kobieta, która została wyróżniona z dziedziny fizyki, co jest dość dużą osobliwością ponieważ kobiety zasadniczo rzadko dostają Nobla z nauk ścisłych.


KAŻDY ŚLĄZAK TO PRACOWITY GÓRNIK. MIT



Jeśli chodzi o pracowitość Ślązaków to krążą na jej temat legendy, aczkolwiek mogę zapewnić, że żadne badania nie wykazały, że Ślązacy posiadają jakieś odmienne cechy jeśli chodzi o pracę niż reszta narodu. Zdarzają się tacy którym pracować się chce i tacy którym się nie chce. A górnicy? Oczywiście są istotnym elementem śląskiej tożsamości, ale Ślązacy świetnie realizują się również w innych zawodach.

środa, 13 maja 2015

Śląski Facebook taki Gryfny :)

Region Górnego Śląska przez ostatnie dziesięć lat bardzo dobrze się rozwija. W samych Katowicach ta zamiana jest bardzo widoczna. Nowy dworzec PKP, wybudowana przy nim galeria, która jest najnowocześniejszym tego typu obiektem w Polsce, deptak przy Placu Wolności, to tylko nieliczne przykłady jak ten region dobrze prosperuje. Dlaczego więc nie rozpowszechniać dobrego wizerunku Śląska po całej Polsce i Europie? Znaleźli się ludzie, którzy dzięki temu, że mieszkają na Śląsku, wiedzą jak wykorzystać jego potencjał i zarobić lub zwiększyć popularność, która z czasem zostanie spieniężona.
Facebook pozwala korzystać ze swojej usługi w języku walijskim, kurdyjskim czy fryzyjskim. Dlaczego nie miałby pozwolić, aby korzystać z niego po śląsku? Autorzy inicjatywy „Śląski Facebook” zachęcają, aby ludzie promowali to wydarzenie i pomogli w utworzeniu śląskiej wersji Facebooka. Dużym plusem jest to, że firma Samsung wprowadziła śląską godkę jako pełnoprawny język obsługi telefonów. Dzięki takim inicjatywom, Śląsk nadąża za światem, a nie jest na szarym końcu w dziedzinach technologicznych i marketingowych. Podam kilka przykładów słów, jakimi posługiwała by się taka wersja Facebooka:

               1)    „Lubię to” – "przaja tymu”
               2)    „Znajomi” – „kamraty”
               3)    „zdjęcie profilowe” – „zadni bild”
               4)    „wydarzenie” – „przytriefiny”
               5)    „ulubione” – „wertowne”

Jest wiele neologizmów, które wymyślane są na potrzeby czasów, ale czy „mobilniok” nie brzmi przyjaźnie i zabawnie? Wystarczy wejść  do galerii w Katowicach i zobaczyć jak propagowany jest ten język. Warto popierać pomysł Śląskiego Facebooka, bo przyniesie on nam nie tylko korzyści wizerunkowe, ale również ekonomiczne.



Dlaczego Facebook ma być gryfny? A to już nawiązanie do innego promowania tego regionu. Gryfnie.com to chyba najbardziej popularny sklep z odzieżą, która promuje Śląsk i jego kulturę. Co za tym idzie, zarabia pieniądze. Wykorzystywanie elementów śląskiej kultury w marketingu był trafieniem w samo sedno sprzedaży. Można stwierdzić, że sklep internetowy oraz stacjonarny (w Katowicach) w ogóle nie przynosi strat, a same zyski. Jest dobrze rozpowszechniany w całej Polsce. Kupują w nim nie tylko rodowici Ślązacy, a ludzie z różnych regionów naszego kraju. Nawet GOROLE. Język i kultura Śląska jest tak fascynującym zjawiskiem, że grzechem byłoby na tym nie skorzystać. Takich sklepów jest coraz więcej. Ostatnio w Rudzie Śląskiej, został otwarty sklep Slonskidizajn.pl, który ma taką samą tematykę i również nieźle sobie radzi. 









Te przykłady pokazują nam, że warto promować własny region, gdyż można na nim wiele zarobić. Takie inicjatywy mogłyby pojawiać się w każdym regionie Polski i to najmniejszym. Bo jak nie zarabiać na swoim? Nie potrzeba jechać do Niemiec czy Holandii, wystarczy popatrzeć jak dobrze rozpromować swoją okolicę, miasto, wieś czy region. Przyjąć dobrą strategię marketingową i sukces gotowy!

piątek, 8 maja 2015

Śląskie tiramisu ;)

O czym mowa? Oczywiście o szpajzie, czyli klasycznym śląskim deserze! Bez niego nie może odbyć się żadna ważna rodzinna uroczystość. Chrzciny, komunia, wesele - bez szpajzy ani rusz. Jest pyszna, puszysta i lekka. 

Oto przepis na prostą, cytrynową szpajzę. Jest orzeźwiająca, w sam raz na ciepłe dni! 

Składniki:

4 jajka
6 łyżek cukru
sok z 1 cytryny
otarta skórka z cytryny
2 łyżeczki żelatyny

Przygotowanie: 

Do szklanki wsypujemy 2 łyżeczki żelatyny, zalewamy odrobiną wody i zostawiamy do namoczenia. Żółtka ucieramy z cukrem do białości. Dodajemy po łyżeczce sok z cytryny. Ubijamy białka na sztywną pianę. Do utartych żółtek dodajemy skórkę cytrynową i ubite białka. Szklankę z namoczoną żelatyną wstawiamy do garnka z gorącą wodą. Mieszamy do całkowitego rozpuszczenia żelatyny. Delikatnie wlewamy ją do masy i mieszamy. Gotową szpajzę rozlewamy do pucharków, studzimy i wstawiamy na godzinę do lodówki do całkowitego stężenia. 

Można ją przyozdobić śmietaną  i owocami.

Smacznego!



czwartek, 7 maja 2015

Ślunsko-Warszawsko wojna

W tym samym czasie, kiedy powstawały kultowe polskie seriale, takie jak 13 posterunek, Miodowe lata czy Świat według Kiepskich, powstał także świetny, acz niedoceniany serial o śląskich korzeniach - Święta wojna, który swój czas świetności w telewizyjnej dwójce miał w latach 2000-2009r.

Serial przedstawia perypetie dwóch kolegów z wojska - Bercika z Katowic i Zbyszka z Warszawy. Pozostawiająca wiele do życzenia relacja między nimi to właśnie tytułowa Święta wojna. Każdy ślunzołk nienawidzi Warszawioka, ze wzajemnościa. Hubert ''Bercik'' Dworniok (Krzysztof Hanke), Anna ''Andzia'' Dworniok (Joanna Bartel) oraz Zbyszek (Zbigniew Buczkowski, jeden z najbardziej rozpoznawalnych polskich aktorów), to świetnie dobrane aktorskie trio.





W Świętej wojnie występuje wiele barwnych postaci, jak znienawidzony szwagier Bercika - Ernest, właściciel knajpy Alojz, czy podwórkowy pijak Gerard. Serial w zabawny sposób porusza problemy różnic kulturowych, ścieranie się poglądów typowego ślązaka z typowym warszawiakiem. Bercik nie zgadza się ze Zbyszkiem w żadnej kwestii (zwłaszcza w kwestiach finansowych). Kolega Zbyszek jest handlowcem, któremu świetnie idzie sprzedaż na śląsku produktów ze stolicy, a szwagier Ernest jest dobrze zarabiającym i jeżdżącym mercedesem biznesmanem. Bercik, który sam jest na rencie, zazdrości im powodzenia i zarobków. W serialu pojawia się również sąsiadka - Karlikowa (Gertruda Szalsza), polska aktorka filmowa i teatralna, co ciekawe znana była telewidzom głównie ze świetnej roli w Świętej wojnie.





Każda scena Świętej wojny to humor w najlepszym śląskim wydaniu - prosto, po śląsku i o śląsku.
Łoglundejcie, bo drugiego takiygo nie bandzie :)






piątek, 1 maja 2015

Śląski kącik historyczny: pierwsi mieszkańcy.

W ujęciu geografii historycznej, Śląsk sięga od górnej Wisły, przez całą Odrę aż do momentu, gdy z prawej strony łączy się z nią Warta. Od południa jego granicą są góry Sudeckie. Stolicą naszego regionu był Wrocław, Opole, Katowice. Zależy, który moment w dziejach będziemy analizowali. Śląsk był czeski, niemiecki i polski. Mówiąc o Silesii większość osób ma na myśli sam obszar województwa śląskiego, co nie do końca jest prawdą. Śląsk dzieli się na górny i dolny, a w jego skład wchodzą województwa: opolskie, dolnośląskie, śląskie i (niektórzy historycy nie uznają tej hipotezy) południowa część Lubuskiego.



A teraz przenieśmy się w przeszłość.  

Najstarsze ślady bytności człowieka, znalezione na Śląsku, liczą 500 tysięcy lat. Owe pozostałości, to w większej mierze bardzo proste, kamienne narzędzia, które ówcześni ludzie wykorzystywali, by żyło się lepiej. Znaleziono je w Trzebnicy (woj. Dolnośląskie). A nasz bezpośredni przodek, Homo sapiens sapiens, na Silesię przybył jakieś 35 000 lat temu.



Śląsk zawsze był (i już chyba na zawsze pozostanie) tyglem kulturowym. Kilkanaście tysięcy lat temu, na tych terenach silnie oddziaływały kultury bohunicka i szelecka, przenikając się wzajemnie. Później Celtowie przynieśli obyczaje zwane lateńskimi. Ów mroczny lud przybył na Śląsk na początku IV w. p. n. e, z obszaru Bohemii. Na Silesii zostały po nich miejsca krwawych kultów, groby, historie o czarnej magii i opinia bezwzględnych wojowników. Śląscy Celtowie najprawdopodobniej wywodzili się z plemienia Bojów.


Następnie Śląsk dostał się w obręb kultury przeworskiej, przyniesionej przez lud Lugiów (I i II w. n. e.). Rzymscy pisarze (Strabon, Tacyt, Ptolemeusz), wspominają o państwie króla Marboda, władcy germańskich Markomanów, który po usunięciu celtyckich Bojów osiadł w Kotlinie Czeskiej. Jego królestwo sięgało od Dunaju, aż po górną i środkową Odrę, czyli na terytorium zwane Śląskiem.

Ludy lugijskie, będące bardzo zróżnicowane etnicznie weszły w skład grupy wandalsko-lugijskiej, a następnie związku wandalskiego. Napierani przez Gotów, przenosili się coraz bardziej na południe, niknąc w końcu z mapy Śląska.

Od połowy VII w. n.e., Śląsk znalazł się pod ekspansją kultury słowiańskiej. W zachodniej jego części osiedlili się Dziadoszanie. Wzdłuż rzeki Bóbr, Bobrzanie. Trzebowianie na północnym-zachodzie, a Opolanie na wschodzie. Ślężanie zaś, wokół góry Ślęży (od tej nazwy najprawdopodobniej wzięło się słowo Śląsk). Były jeszcze inne pomniejsze plemiona słowiańskie, rozsiane od podnóży Karkonoszy, przez środkowy i górny bieg Odry.


Na początku IX wieku, Morawianie rozpoczęli ekspansję na Śląskie tereny. Ale o tym następnym razem

środa, 29 kwietnia 2015

Bebok, Heksa, Meluzyna - straszoki w służbie Ślonska

Bebok, Heksa, Skarbek i Meluzyna, to potworaki pochodzące ze śląskiej demonologii, którymi omeczki straszyły dawniej niepokornych bajtlów. Ewa Kucharska szukając pomysłu na dyplom na katowickiej ASP, odkopała je z dna szuflad, a następnie unowocześniła tak, aby wpisywały się we współczesne silezjańskie realia.

Śląskie mity zostały wydane przez warszawski inkubator przedsiębiorczości - Brambla. To pierwszy tego typu projekt w Polsce, wspierający młodych polskich twórców. Opowieść stworzoną przez Kucharską w słowa oprawił Marek Jagielski.



Autorka pokazuje nam Śląsk, jakiego nie znamy. Szare krajobrazy stają się tłem dla magicznego świata mitów. Oprowadza nas po nim Bebok - dawniej porywacz dzieci, dziś upadły anioł, który w wyniku swojego obżarstwa, spadł na ziemię i zamieszkał w jednej z śląskich kamienic. Jego głównym problemem jest waga - stara się ją ukryć, chowając po najciemniejszych zakamarkach budynku.

"W najciemniejszym siedzę kącie, trochę gruby, trochę trącę,
trochę łysy, trochę brzydki. Za to piękne krzepkie łydki

mi wystają spod sukienki, a przede mną bebech wielki 
zawsze szybszy o dwa kroki, szybciej się zaszywa w mroki"


Mieszka tam także Heksa,"dorodna niewiasta, gdzie trzeba cycata, gdzie trzeba dupiasta". Córa szatana, aktualnie poświęca się swojej pasji - robieniu zakupów, czym doprowadza do skrajnej rozpaczy swego męża - Skarbka. Dobry duch kopalni, dziś mocno znerwicowany, bunkruje się wieczorami pod ziemią by rozładować emocję i sobie "potupać". Powoduje w ten sposób małe trzęsienia ziemi i "tąpnięcia", siejące postrach wśród górników.

" Heksa nieczuła na Skarbka grymasy,
nadal bezsensu czyniła zapasy
mąż tymczasem z kopalni do domu powraca,
głodny się po bebechu maca,
i z miną błogą rozmyśla o żurze,
który ta  godne miejsce zajmuje w śląskiej kulturze"



Zakupoholizm Heksy zwabia do kamienicy "Bidę z Nyndzą", która jako przedstawiciel Urzędu Skarbowego eksmituje ją za długi.

"Zabieraj w torbie co się zmieści i znikaj, zginą po tobie wieści,
kogo spotkasz na swojej drodze, powiedz że Bida z Nyndzą pozdrawiają,
my odwiedziny uwielbiamy. Na pewno wpadniemy, nam zawsze po drodze."


Heksa ma też koleżankę, Meluzynę - odpowiedzialną za przeciągi w mieszkaniu. Chodzi zaplątana w dym z komina, ma twarz damulki i pali cienkie papierosy. Meluzyna ma ciekawą przypadłość - puszcza wiatry za pomocą motylków. Z tęsknoty za swoją przyjaciółką Heksą, zaczyna rosnąć i niszczy głową sufit kamienicy. Napotyka tam Beboka, w którym się zakochuje i razem ulatują do nieba. 

Ogromnym atutem książki jest oprawa graficzna. Proste, wektorowe rysunki, oszczędna paleta kolorów przemawiają do wyobraźni, nadając tradycyjnym przecież postaciom, całkiem nowy charakter. To ważny projekt, przełamujący stereotypy dotyczące Górnego Śląska. Kraina "sadzy i węgla" zyskuje nowych przedstawicieli - ujmujące, pełne czaru i humoru bandurki.

zdjęcia : www.pinterest.com

Inny Ślunsk

Inny Ślunsk